sobota, 17 maja 2014

014. I love you

Już po 2 godzinach po domu rozniósł się przyjemny zapach pizzy. Pierwszy zjawił się oczywiście wiecznie nienajedzony Niall.
-A co to za pyszności ?? - zapytał.
- Domowa pizza. Siadaj do stołu.
Usiadł i po kilku minutach zjawiła się reszta. Prawie przez godzinę wychwalali moje umiejętności kulinarne. Chwilę później postanowiłam pożegnać się z chłopakami i iść spać.
Godzinę później do pokoju wszedł Niall. Po krótkim pobycie w łazience dołączył do mnie i przytulił. Spokojnie oddałam się w objęcia snu.
Następnego dnia obudziłam się gdy blondyna nie było już w łóżku. Spojrzałam na telefon.


Ucieszyłam się jak małe dziecko. Przypomniałam sobie też ,że dzisiaj idę do mojego brata. Szybko wstałam i powędrowałam do mojej szafy w celu skompletowania odpowiedniego zestawu. Po długim namyśle wybrałam to . Zjadłam śniadanie i udałam się w stronę centrum Londynu. Gdy stanęłam przed odpowiednim budynkiem ogarnęły mnie pewne wątpliwości, duże wątpliwości.
Szybko jednak pozbierałam myśli i weszłam do środka. Nic się tam nie zmieniło. Wręcz niezauważalnie przemknęłam się do biura szefa. Był zdziwiony moją wizytą. Rozmawialiśmy przez dłuższą chwilę ,a później przez komunikator została nadana wiadomość : "Casey ktoś do ciebie."  Cała w nerwach udałam się do odpowiedniego miejsca. Kilka minut później pojawił się też mój brat. On również nie krył zaskoczenia moim widokiem. Po chwili jednak podszedł do mnie i mocno przytulił. Trwaliśmy tak przez chwilę. Nie wiedziałam co mam powiedzieć ,więc Matthew rozpoczął :
-Stęskniłem się za tobą.
-Ja też.
-Dlaczego zniknęłaś ??
-Naprawdę nie wiesz co się w domu działo ?? - zapytałam.
-Mama coś mi tam opowiadała.
-Niby co ci naopowiadała ??
-Mówiła ,że wszystko było dobrze i normalnie ,a ty z niewiadomych jej powodów uciekłaś.
Chciało mi się płakać. Potrafiła okłamać nawet swojego syna.
-Naprawdę tak ci powiedziała ?? Nie wiedziała ?? To ,że się nade mną znęcała, dołowała ?? Naprawdę ? - rozkleiłam się.
Mat zachował się jak przystało i mnie przytulił.
-Nie wiedziałem. To może przez to ,że nie mieszkałem z wami. A teraz cicho... Uspokój się ... - mówił łagodnie.
Około 10 minut później doprowadziłam moją psychikę do porządku. Mat postanowił powiadomić resztę o moim przybyciu. Większość znała mnie od kiedyś. Zostałam bardzo ciepło powitana ponownie.
Chwilę później odezwał się komunikator : "Wozy 3 i 51 wyjazd do wypadku samochodowego przy Heavenly street 213".
 Ta nazwa coś mi mówiła.
-Jedziesz z nami ?? - zapytał pośpiesznie brat.
-Jasne - dostałam swoje "stare" umundurowanie. Długa historia.
Szybko się przebrałam i wyruszyliśmy w drogę.
Na miejscu zastałam najbardziej nieoczekiwany widok. Był to samochód ...

~*~

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon by Selly