piątek, 27 czerwca 2014

017. I love my Angel

-Może lepiej idź do domu i odpocznij.
-Daj spokój.
-Alex - Paul popatrzył się na mnie z powagą.
-No dobrze, dobrze, wpadnę jutro - ucałowałam Horana i wyszłam z sali.
Przed szpitalem stała zamówiona przeze mnie taksówka.
**Później**
Gdy przyszłam do domu zjadłam kanapkę i poszłam spać.
Obudziłam się rano i ujrzałam jedno nieodebrane połączenie od Nialla. Postanowiłam oddzwonić.
-Cześć kotek - powiedział Niall.
-Hejka.
-Za godzinę z chłopakami opuszczamy szpital i potrzebne mi są jakieś ubrania.
-Jasne za niedługo będę.
-Pa
Rozłączyłam się.
Poszłam w stronę garderoby i wybrałam dla Horana ubrania. Spakowałam je i udałam się w stronę kuchni ,skąd zabrałam jabłko. Pod domem czekała taksówka ,która zabrała mnie do szpitala.  25 minut później byłam w sali blondyn. Przywitał mnie całusem. Podałam mu ubrania i chłopak poszedł się przebrać.
10 minut później siedziałam wraz z chłopakami w aucie. Bardzo się cieszyli ,że mogą opuścić szpital.
Około godziny później siedziałam z blondynem przy telewizorze. Musieliśmy się nacieszyć sobą. Ja jednak musiałam spotkać się z Matem ,by wyjaśnić kilka spraw ,ale to dopiero po południu.
-Miałem się ciebie spytać o jedną rzecz - powiedział Niall.
-O co chodzi ? - zapytałam.
-Pamiętam jak obudziłem się po operacji i ty byłaś przy mnie. Był jednak mały szczegół. Na krześle na którym siedziałaś było zawieszone ubranie strażackie. Powiedziałaś mi wtedy ,że wszystko mi wyjaśnisz.
-Tak ,więc. Wszystko zaczęło się od mojego taty który był strażakiem.
-Był ? - zapytał zdziwiony.
-Zmarł przy akcji. Było to 15 lat temu. Właśnie wtedy postanowiłam zająć się tym zawodowo. Mój starszy brat Mat też nim został.
W dniu wypadku byłam  u niego w remizie i akurat dostali zgłoszenie. Chłopcy z jednostki zapropnowali bym z nimi jechała. Tak znalazłam się na miejscu waszego wypadku.
-Dlaczego nigdy mi nie powiedziałaś o tym ?
-Nigdy nie było okazji ,ale teraz już wiesz.
-Nawet nie wiesz jak jestem z ciebie dumny Al - powiedział blondyn,
-Naprawdę ? -zapytałam z niedowierzaniem nie dowierzałam słową chłopaka. Nie spodziewała się niczego od strony Horana. Byłam mocno zszokowana. Powoli układałam w głowie i analizowałam każde jego słowo. Kawałek po kawałku.Gdy wreszcie doszłam do końca jego wypowiedzi spojrzałam się w jego niebieskie tęczówki. Niall najpierw mnie przytulił ,a potem mocno i namiętnie pocałował.
-Nie bój się nie pozwolę ci odejść ...

~*~
Mamy i rozdział 17.
29.06 wyjeżdżam na obóz i rozdział pojawi się 18.07
Za utrydnienia przepraszam.

piątek, 13 czerwca 2014

016. But first

Postanowiłem obudzić moją księżniczkę. 
 -Hej piękna.
Otwarła oczka i popatrzyła na mnie z lekkim uśmiechem. Widziałem jej rozmazany makijaż. Pocałowałem ją choć zbytnio nie mogłem się ruszać. Piękną chwilę przerwał lekarz.
-Dzień dobry panie Horan. Dobrze ,że pan się obudził. Jak zdążyłeś pewnie zauważyć miał pan poważną operację kolana, która przebiegła pomyślnie. Jeśli wszystko pójdzie dobrze to trzeba będzie nosić specjalną opaskę na kolano przez trzy miesiące i przez dwa tygodnie uczęszczać na rehabilitację. W szpitalu zostanie pan rzez dwa dni.
-Dziękuje doktorze - powiedziałem.
-Naprawdę nie ma za co - odpowiedział - nie ma za co.
Po wyjściu lekarza zacząłem dokładniej lustrować pomieszczenie ,w którym się znajdowałem. Krzesło na ,którym siedziała Alex zakrywał mundur strażacki. Popatrzyłem na dziewczynę ,a ona powiedziała :
- Tak Nialler, to ja ciebie ratowałam z wypadku ,a reszta historii jest strasznie zakręcona ,więc opowiem ci ją jak wyjdziesz ze szpitala.
Do sali zapukał nieznany mi strażak.
-Zaraz wrócę - powiedziała Al.
I wyszła.

**P.O.V. Alex**
Do sali zapukał brat.Wyszłam razem z nim na korytarz.
-Jak tam ? - zapytał
-Z wszystkimi jest coraz lepiej. Za niedługo wyjdą ze szpitala.
-To dobrze. Może spotkamy się kiedyś ?
-Jasne.
-Masz mój numer - powiedział i podał karteczkę z rzędem cyfr.
-Do zobaczenia.
-Cześć.
Odszedł ku wyjściu ze szpitala.

 **P.O.V. Niall**
**Później**
-Al jedź do domu i odpocznij. Proszę - mówiłem chyba po raz setny.
-Nigdzie nie idę - zapierała się jak mogła.
Widziałem zmęczenie w jej oczach. Zabrałem ocalały telefon z szafki i napisałem SMS'a do naszego menadżera Paula. Mam nadzieję ,że zajmie się nią. Ja sobie poradzę. Po 15 minutach do sali wszedł Paul. Po cichu modliłem się by przekonał Al do pójścia do domu.
-Cześć Niall. Jak się czujesz ?
-Dobrze jest. Co z resztą - zapytałem.
-Są w dobrym stanie. Za dwa dni powinni wyjść.
-To dobrze.
-Alex ,a ty dobrze się czujesz - zapytał.
-Tak, tak .
-Może lepiej idź do domu i odpocznij.

~*~
Bam, bam, bam.
Rozdział 16 zrobiony. Prawie 1200 wyświetleń. Jestem wdzięczna.
I to by było na tyle. 
Dzięki.
Cześć i czołem.

Szablon by Selly